Kobiety na wybory

Kobiety na wybory to jedno z głośniejszych haseł tegorocznej kampanii wyborczej. Ma to sens – zbyt wiele kobiet rezygnuje z udziału w wyborach, gdyż “nie mają na kogo głosować” i “nie interesują się polityką”. Można by to zrozumieć, gdyby nie to, że polityka bardzo się interesuje kobietami i to w mało ciekawy dla nich sposób.

A jak to wygląda z biernym prawem wyborczym? W wielu partiach obowiązują parytety. I na większości list wyborczych jest to w miarę utrzymane:

kliknij na obrazek, aby go powiększyć

Trochę gorzej wygląda, gdy spojrzymy na podział na pierwszych 3 miejscach

kliknij na obrazek, aby go powiększyć

Co wcale nie dziwi – najgorzej wypada tu Konfederacja.

Znacznie gorzej wygląda to w wyborach do Senatu. Kandydatury kobiet to 19,2%, mężczyźni – 80,2%.
A proporcje głównych komitetów wyborczych wyglądają tak:

kliknij na obrazek, aby go powiększyć

Z czego to wynika? Brak chętnych, czy jakaś blokada?

Generalnie jednak jakoś mało tu odczuwam “solidarność jajników”. Wiem, że będę głosować na listę KO czyli nr 6. Na kogo konkretnie jeszcze nie podjęłam decyzji. Jednak nie płeć będzie miała tu decydujące znaczenie.
Na pewno jednak wszyscy, kobiety również w najbliższą niedzielę musimy udać się na wybory – to nie podlega dyskusji.

Wykresy wygenerowałam na moim blogu o Excelu:

Statystyki wyborcze

 

7 komentarzy do “Kobiety na wybory”

  1. Z reguły w dyskusjach unikam dzielenia społeczeństwa w/g płci. Wolę inne kryteria: kompetencja, doświadczenie, obiektywizm itp. Jednak w tych wyborach kobiety mogą najwięcej zyskać. Albo stracić. I to na własne życzenie, bo jest ich po prostu więcej.

    1. Tym bardziej niezrozumiałe jest dla mnie to, że tak wiele kobiet i to w wieku 25-39 nie idzie na wybory.
      Przecież to one powinny być najbardziej zainteresowane.

  2. Co ciekawe – KO lepiej trzyma parytet niż NL. Włodek z Robertem (sic!) mają nad czym myśleć.

  3. Nie bój nic pani Holland znalazła na to sposób: trzeba pozbawić samców praw wyborczych. Jak to przeczytałem myślałem że to prawicowa fałszywka ale okazało się że Pani reżyser tak na poważnie. I tu widać jej boomerstwo bo zupełnie zignorowała kwestie trans-mężczyzn i trans-kobiet co przy odbieraniu praw będzie stanowić niemały kłopot.
    Wracając do tematu to zwiększona obecność kobiet w polityce nie przynosi kompletnie nic. Poza udowodnieniem (Kępa, Szydło czy nawet Mucha ostatnio) że głupota stanowi cechę neutralną płciowo.

    1. Serio? O tym nie słyszałam, ale ostatnio całe dni jestem bardzo zajęta, więc mogło mi umknąć. Nie, to nie jest mądra wypowiedź.
      Generalnie moim zdaniem płeć nie powinna tu mieć decydującego znaczenia, choć jeśli mowa o sprawach tak bardzo “kobiecych” jak ciąża i poród – na pewno głos kobiet powinien mieć decydujące znaczenie. Warto też zwrócić uwagę, że w większości wypadków, gdy kobieta rodzi ciężko chore dziecko – to pozostaje z nim sama. O tatusiach w ogóle się tu nie wspomina.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *