Od kilkunastu dni, w ramach przedświątecznych porządków i przygotowań, zamiast dyskutować o wyższości majonezu Winiary nad Kieleckim, ekscytujemy się Marcinem Romanowskim. Po ośmiu latach rządów PiS to zrozumiałe, że oczekujemy efektów działania prawa i sprawiedliwości na polityków „Prawa i Sprawiedliwości”. Minął rok, wybory strony demokratycznej są coraz bardziej zniecierpliwieni i oczekują szybkich, spektakularnych działań. Problem jednak w tym, że dokonane przez PiS spustoszenia w wymiarze sprawiedliwości są ogromne i dogłębne, a z wetującym prawie wszystko Dudą – nie da się szybko i porządnie. Niestety, siła spokoju jest tu wręcz konieczna. Niech młyny sprawiedliwości mielą wolno, ale konsekwentnie. I nie czytajmy tylko nagłówków medialnych newsów, ale sprawdzajmy informacje.
6 grudnia br. czyli dokładnie 2 tygodnie temu Marcin Romanowski sam wypisał się ze szpitala – po rutynowym zabiegu, umówionym dużo wcześniej. Tego samego dnia wyłączył telefony i zaczął się pakować. Gdy 3 dni później sąd rozpatrywał wydanie zgody na jego areszt, a koledzy z partii rozsyłali zdjęcia zakrwawionej poduszki i wzruszali się losem byłego wiceministra – był już na Węgrzech. Oczywiście rozległo się głośne pytanie – gdzie były służby, dlaczego nie upilnowali itp.itd. A moim zdaniem – odpowiedź tu jest bardzo prosta: a co służby miały zrobić? Inwigilować go jakąś wersją Pegasusa? Śledzić? Zatrzymać? Na jakiej podstawie? Są jednak jakieś zasady i prawo musi obowiązywać, także w przypadku polityków opozycji. Trzymajmy się standardów, bo żadne igrzyska nie są nam teraz potrzebne. Tu nie może chodzić o zemstę w świetle kamer, tylko o konsekwentne karanie za popełnione czyny.
Swoja drogą – ciekawe kto wiedział, jakie plany ma Romanowski? Podejrzewam, że jego adwokat. Wprawdzie przed kamerami pięknie opowiadał o ciężkim stanie zdrowia swojego klienta, ale przypuszczam, że przed sądem jednak mówił coś innego. A politycy PiS? Znając życie – większość dała się wkręcić i powielali po prostu przekaz dnia. Ciekawe, czy wiedział Kaczyński?
Cóż, za chwilę z pewnością czekają nas „choroby” kolejnych polityków tej formacji. Będą mieli gorzej – po ucieczce Romanowskiego, czy ktoś jeszcze uwierzy?
A co z mandatem? Marszałek Hołownia sprawdza czy i jakie pieniądze sejmowe należą się Romanowskiemu. Nie wiem jak to wygląda od strony prawnej, ale logiczne wydaje się, że skoro porzucił kraj i nie wykonuje mandatu poselskiego – to żadne pieniądze mu się nie należą. Ja poszłabym nawet dalej – czy jego mandat nie ulega wygaśnięciu. Na wszelki wypadek sprawdziłam – kolejna na liście jest Beta Strzałka z PiS. Ciekawe, czy już się przygotowuje?
Jeśli jednak nie wygasa – to powoli, powoli mamy szansę na to, żeby strona demokratyczna miała większość potrzebną do odrzucania prezydenckich wet. I to jest dobra wiadomość.