Życzenia Świąteczne

Te święta mają szanse w końcu być znowu radosne i pełne nadziei. Po 8 latach smuty, dewastacji państwa i niszczenia demokracji udało nam się zmobilizować i po prostu zawalczyć o to wszystko, co jest najważniejsze.
Jak dobrze, że wrócił Donald Tusk – bez Niego to by się nie udało.

Cieszmy się więc przy świątecznym stole i z nadzieją patrzmy w przyszłość. Niech choinka pachnie, lampki mrugają, a my dzieląc się opłatkiem z rodziną, spróbujmy choć na chwilę zapomnieć o tym, co nas dzieli. Może mimo inflacji Mikołaj podrzuci jakiś mały prezencik?
Wesołych Świąt!

 

Nowa poprawność językowa

Żyjemy w XXI wieku. Świat wokół nas się stale zmienia i ma to wpływ na wszystkie dziedziny naszego życia. Zmienia się także nasz język i nie mam tu na myśli tylko slangu czy współczesnego języka młodzieżowego. Nasz język coraz bardziej jest dominowany przez swoiście pojmowaną poprawność polityczną.  I coraz częściej mam wrażenie, że popadamy w coraz większą przesadę.
Cóż, jako dziecko w szkole recytowałam wierszyk o mieszkającym w Afryce murzynku Bambo i nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy, że jest to rasistowskie. Czy to brak empatii? Raczej nie wydaje mi się, po prostu kolor skóry nie miał dla mnie znaczenia. I nie wiem, czy taka przesadna troska nie wywołuje wręcz przeciwnego efektu – jeżeli kogoś musimy traktować ze specjalną troską, to znaczy, że wcale nie jest nam równy.

W naszej polszczyźnie za to coraz więcej feminitywów. Mimo, że jestem kobietą, jakoś wcale nie jestem ich fanką. Szczególnie razi mnie słowo ministra. Skoro jest lekarka, profesorka, fryzjerka, kasjerka – czy nie powinno być raczej ministerka? Można to jednak jakoś przełknąć, chyba nie mamy wyjścia. Jak daleko to zajdzie? Kilka dni temu usłyszałam wypowiedź jakiejś dziennikarki, która komentując zaprzysiężenie dwutygodniowego rządu Morawieckiego oburzyła się stwierdzeniem prezydenta, że w rządzie jest dużo pań. Nie podobały jej się te panie, to zbyt protekcjonalne –  powinien powiedzieć kobiety. Właściwie nawet nie wiem, jak to skomentować? Chyba dochodzimy do paranoi.

Choć ostatnio pojawiło się  nowe zjawisko – językowe ukrywanie płci. Pierwszy raz usłyszałam to w TVN24 w programie Radomira Wita. Jedna z  przedstawicielek młodego pokolenia, mówiąc o szkole i kadrze nauczycielskiej używała określenia osoby nauczycielskie. W pierwszej chwili nawet myślałam, że się przesłyszałam, ale później powtórzyła to kilka razy. Krótko potem trafiłam na przedwyborczą konferencję KO i prezentację San Kocoń (osoba niebinarna) z partii Zieloni.

Jestem neutralne w stosunku do płci żeńskiej i męskiej. 
Zaimków “ono” zaczęłom używać prawie dwa lata temu. Nie znałom ich wcześniej, a przecież nie odkryłom Ameryki, bo takie zaimki w języku polskim istnieją od wieków.

Nie wiem, czy takich przypadków jest więcej, ale mówienie o sobie w 3.osobie brzmi dla mnie dziwnie, a odmiana czasowników – wręcz karykaturalnie. Nie jestem transfobką, ale językowo to jakiś koszmarek. Choć kto wie, czy w tym właśnie kierunku nie powędrujemy? Ostatnio nawet z trybuny sejmowej  poseł Zembaczyński zwracał się nie do posłanek i posłów, a do osób poselskich.

A na  koniec niby drobiazg, ale stale budzi moje zdziwienia. Tym razem chodzi o słowo pisane. Zawsze pisząc do kogoś (również w internecie) zaimków w drugiej osobie używam z wielkiej litery czyli np. Tobie, Was, Ciebie itp. Od dłuższego czasu zauważam, że coraz częściej podkreśla się zaimki nie w drugiej, a w pierwszej osobie. Czyli np. jaka u was pogoda, bo u Nas pada śnieg.

Chyba się starzeję, ale za moich czasów tak nie było. Za to dużą uwagę przywiązywano do ortografii i interpunkcji, ale to już zupełnie inna bajka. 

 

Święto Niepodległości

Doodle ze strony Google.pl

11 listopada – Narodowe Święto Niepodległości.

Ostatnio uświadomiłam sobie, że przez ostatnie lata nabrałam bardzo mieszanych uczuć w stosunku do tego dnia. Nie w stosunku do samego święta, ale sposobów jego obchodzenia.

W czasach PRL-u było to święto wyklęte, ale pamiętane. W stanie wojennym w moim Gdańsku zawsze była demonstracja przed pomnikiem Sobieskiego. Oczywiście zawsze pacyfikowana przez ZOMO.

Po odzyskaniu niepodległości pojawiły się u nas radosne Parady Niepodległości. Z finałem również pod pomnikiem Sobieskiego.
W 2011 roku było tak

Późniejsze lata wyglądały podobnie. Stało się to już tradycją żadnych rozrób, bijatyk. Tak, jakby wszyscy zadymiarze wyjechali do Warszawy, by tam maszerować, odpalać race, dewastować czy walczyć o Empik. Mało pozytywny obraz, niestety.

Może pora znowu odzyskać to święto? Uświadomić sobie, że żyjemy w niepodległym, demokratycznym kraju i jest to po prostu nasze narodowe święto i żaden polityk (w tym politycy właśnie odrywanej od koryta władzy) nie ma prawa go zawłaszczać i decydować kto jest, a kto nie prawdziwym Polakiem i patriotą?

Świętujmy. My, naród.

Tym bardziej, że znowu powiało nadzieją. W wyborach pokazaliśmy, co jest dla nas ważne.
A w słonecznym Gdańsku znowu ruszyła kolejna Parada Niepodległości.

 

Centralny Rejestr Wyborców

Wybory za miesiąc. To dobry moment, żeby upewnić się, gdzie będziemy głosować. W tych wyborach podstawą spisu wyborców będzie Centralny Rejestr Wyborczy przygotowany przez ministra Cieszyńskiego (to ten od respiratorów).
Ja tej władzy nie wierzę i na wszelki wypadek sprawdziłam jakie są tam moje dane.
Adres jest tu:

https://www.gov.pl/web/gov/sprawdz-swoje-dane-w-centralnym-rejestrze-wyborcow2

W moim przypadku – od przeszło 30 lat mam ten sam adres zameldowania i zamieszkania, więc raczej nie było innej opcji, ale nigdy nic nie wiadomo.
Dla tych, którzy zmieniali swoje adresy, mieszkają w innych miejscach może być to jednak istotne. Warto wejść i sprawdzić, żeby później nie odbić się od lokalu wyborczego. Nie testowałam, ale w tym miejscu można też zmienić miejsce głosowania.
Logowanie przez e-Puap, bank lub mObywatel.

Ceny urzędowe

Patrząc na rzeczywistość gospodarczą wokół siebie mam jakieś dziwne wrażenie, że kiedyś już to przerabiałam. Pamiętam czasy PRL-u, w dorosłe życie wkraczałam w stanie wojennym. Inflacja? Nic nowego. Teraz też niestety widzimy ceny rosnące z dnia na dzień, w każdym sklepie gdzie robimy podstawowe zakupy. Ja za każdym razem kupując chleb po 6,90zł (zwykły, oliwski) zastanawiam się, gdzie robi zakupy Glapiński? Czy w jakimś specjalnym sklepie za żółtymi firankami? Za komuny takie były, więc może je również reaktywowano?

Karki już prawie reaktywowano -póki co wirtualnie. Drogi węgiel? Żaden problem – rząd wprowadza ceny urzędowe na określony przydział. Jak ktoś potrzebuje więcej musi kupić po cenach wolnorynkowych. Kiedyś to się nazywało sklepy komercyjne. Również prąd mamy w zasadzie na kartki – 2000 kWh na rok. To, co powyżej – ceny komercyjne. Tu interesuje mnie jeszcze jedna  sprawa: kto pokryje różnicę w cenie na tę zagwarantowaną cenę prądu? Kolejna dotacja od rządu? Czy może okaże się, że producenci energii elektrycznej wzorem Orlenu zmniejszą nieco marżę i prąd stanieje?
Wysokie ceny biletów kolejowych? Kiedyś zbierało się plenum partyjne, teraz premier zarządził i od 1 marca ceny wracają do stawek sprzed podwyżki. Szkoda, że dopiero po powrocie dzieci z zimowisk…

Na Węgrzech jest już podobno problem z zaopatrzeniem w podstawowe artykuły. Czy nas też to czeka? Kartki mogą okazać się jedynym wyjściem….

 

Nowy start

No niestety, znowu muszę startować od początku. Podobnie było 3 lata temu, gdy Agora  zlikwidowała Blox. Tym razem jednak – to tylko moja wina i błędy popełnione przeze mnie. Cóż, człowiek uczy się na błędach, moje doświadczenie teraz zdecydowanie wzrosło.

A czasy bardzo, bardzo niespokojne, jest o czym pisać.

%d