Suweren popiera, nie przeszkadza?

Trwająca właśnie kampania wyborcza sprawia, że co chwilę przekraczamy granice zrozumienia tego, co jeszcze może zdarzyć się w naszej polityce? Gdy już osiągane jest dno, za kilka dni okazuje się. że jest kolejna, jeszcze niższa warstwa.

Wiemy już, że Karol Nawrocki, kandydat PiS na prezydenta ma już na koncie:

    • wykorzystywanie apartamentu w Muzeum II WŚ
    • dziwne podróże z asystentką w różne egzotyczne miejsca na świecie
    • wyłudzenie mieszkania komunalnego
    • poświadczenie nieprawdy w akcie notarialnym
    • udział w ustawkach kibolskich
    • liczne znajomości wśród gangsterów
    • udzielenie pożyczki na lichwiarski procent
    • uzależnienie od dziwnych środków
    • poważne podejrzenia o sutenerstwo

I co? I nic. Czy Kaczyński wiedział to wszystko zanim podjął decyzję o wystawieniu go w wyborach prezydenckich? Liczył na to, że to nie wyjdzie? Czy, że ciemny lud wszystko kupi?
Patrząc na wyniki I tury i na sondaże – wygląda na to, że żelazny elektorat PiS-u rzeczywiście jest impregnowany i nie dopuszcza do siebie myśli, ze wybrany przez prezesa kandydat nie jest wzorem cnót wszelakich. Popierają, nie przeszkadzają.
Dokąd my doszliśmy? Czy naprawdę przekaz partyjny całkowicie zdominował podstawowe zasady moralne? Nikt nie czuje, że coś tu jest jednak nie w porządku, ważniejsze jest murem za naszym? Przecież ten człowiek nigdy nie powinien dostać certyfikatu dostępu do tajemnicy państwowej, jak był sprawdzany? Kto podjął decyzję?

Kiedyś wydawało mi się, że Tymiński w II turze wyborów prezydenckich to wpadka raczkującej demokracji – jeszcze nie rozumieliśmy jak to działa, co jest ważne i jak ważne są wybory. Od tamtej pory minęło już wiele lat i jest jeszcze gorzej.
Owszem, nie popierałam Dudy i cały czas uważam go za złego prezydenta – miałki, nadęty krzykacz, łamiący konstytucję i spolegliwie wykonujący wszystkie polecenia z Nowogrodzkiej. Jednak nie ma na sumieniu takiej listy zarzutów o charakterze kryminalnym, to jest zupełnie inna kategoria. Gdyby nie ta lista, pewnie krytykowałabym Nawrockiego za to, że jest drewniany czy jak to określił Mentzen – niezbyt lotny osiłek. Niestety, to co ma na sumieniu sprawia, że nigdy nie powinien zostać kandydatem na prezydenta. Gdzie nasze poczucie moralności?

 

O co chodzi w tych wyborach?

Te wybory prezydenckie to nie są standardowe wybory głowy państwa w kraju demokratycznym. Nie, tym razem zdecydujemy o wyborze naszej drogi na przyszłość. Wschód czy Zachód? Demokracja czy autorytaryzm? Brzmi wzniośle? Możliwe, ale przecież tak naprawdę to właśnie o to chodzi.
To nie jest kwestia alternatywy między dwoma kandydatami z określonymi cechami i kompetencjami potrzebnymi na stanowisku prezydenta. Byłoby to proste, Nawrocki nie miałby tu najmniejszych szans. Jest drewniany, poglądy dopasowuje do bieżących potrzeb, ma fatalne kwalifikacje moralne i związki ze światem przestępczym. Problem jednak w tym, że decydują tu plemienne emocje, a rozsądek jest w odwrocie.

Wybierając Nawrockiego, za chwilę grozi nam znowu degradacja naszej świeżo odbudowanej pozycji na arenie międzynarodowej. Tak, Rosja się ucieszy, ale czy na pewno tam chcemy szukać uznania? Nie chcę nawet roztrząsać wszystkich wątków potencjalnych przedwczesnych wyborów parlamentarnych, powrotu PiS do władzy i dokończenia tego, czego nie zdążyli przez 8 lat. PolExit w takiej sytuacji jest niestety bardzo prawdopodobny. 
Naprawdę nie chcemy już Unii? Znudziło nam się?
Ja pamiętam PRL, pamiętam kartki i ciągłe „przejściowe trudności”. Granice były zamknięte, paszporty były wydawane (lub nie, odmowy były na porządku dziennym) tylko na konkretny wyjazd za granicę, a po powrocie – zdawane z powrotem na milicji. Rolnicy nie dostawali żadnych dopłat, cytryny i pomarańcze bywały w sklepach 2 razy w roku: na Wielkanoc i Boże Narodzenie. Naprawdę za tym tęsknimy? To chcemy zafundować naszym dzieciom i wnukom? Życie w wolnym świecie zachodnim jednak nie dla nas?
A młodym ludziom, którzy nie mają takich wspomnień warto powiedzieć, że w Rosji i Białorusi jest internet, kontrolowany przez władzę….

Na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej

Przed nami ostatnia prosta, pierwsza tura wyborów prezydenckich już za tydzień. Jaka była ta kampania? Ciekawa? Czy wpływa na nasze preferencje wyborcze? Sondaże wskazują, ze chyba trochę tak. Moim zdaniem dotyczy to głównie tych, którzy raczej mniej interesują się polityką, są niezdecydowani, jeszcze nie podjęli decyzji. Żelazne elektoraty (i to nie tylko dwóch największych partii) raczej są odporne na wahania nastrojów.

Z pewnością zagorzali zwolennicy PiS nie mają teraz najlepszych humorów. Wskazany przez Kaczyńskiego kandydat na prezydenta okazał się niestety wielkim błędem. Można było się po cichu śmiać z podwójnej osobowości Nawrocki/Batyr, ale gdy pojawiła się  sprawa kawalerki – żarty się skończyły. Ta sprawa jest poważna i w dodatku trafia do wyobraźni również elektoratu PiS. Owszem, działacze partyjni idą w zaparte i ciągle popierają kandydata „obywatelskiego”, ale mam wrażenie, że też się już gubią w aktualnej wersji narracji, zbyt szybko się zmienia. Najpierw była mowa o darowiźnie z wdzięczności, testament, potem akt notarialny sprzedaży. Na konferencji prasowej twardo i zdecydowanie machał nim Czarnek, podkreślając że to umowa kupna/sprzedaży, nie ma mowy o żadnej opiece  i wszystko jest załatwione. A nieomal w tym samym czasie – u Rymanowskiego siedział sobie Nawrocki i opowiadał, że żadnych pieniędzy nie przekazał, tylko opłacał i nadal opłaca rachunki. Biorąc pod uwagę, ze od 8 lat jest formalnie właścicielem tej kawalerki – to raczej żadna łaska, przecież komornik do niego właśnie by się zgłosił. 
Trochę później światło dzienne ujrzała umowa o świadczenie dożywotniej opieki + pochówek i to podpisana w 2021 roku, już po przeprowadzce Nawrockiego do Warszawy. Kolejne wersje zaprzeczają same sobie i zdecydowanie widać, że nikt nad tym nie panuje. Obietnica przekazania tej kawalerki na cele charytatywne niczego nie zmienia.
A podobno to nie koniec rewelacji i w ostatnim tygodniu czeka nas jeszcze kilka wstrząsów.

A ponieważ ja jestem zdecydowanie żelaznym elektoratem Platformy Obywatelskiej, wcale mnie to nie martwi. Moim zdaniem Rafał Trzaskowski prowadzi bardzo dobrą kampanię, próbuje jednoczyć, a nie wykluczać. Nie atakuje również koalicjantów – po wyborach prezydenckich będzie sporo spraw do załatwienia i dotyczy to całej Koalicji 15X. 

Karol Nawrocki – kandydat na prezydenta

Karol Nawrocki
42 lata, zam.Gdańsk. Wykształcenie wyższe, urzędnik państwowy. Prezes IPN.
Nie należy do partii politycznych.

Kandydat zgłoszony przez komitet obywatelski i jako taki się przedstawia, choć formalnie i czynnie popierany przez PiS.

Jego program jest tu:

Nawrocki 2025

Ma swoją stronę w Wikipedii:

Wikipedia – Karol Nawrocki

Kandydat Jarosława Kaczyńskiego i nawet nie wszystkich w PiS, choć w otoczce obywatelskości. Cóż, dla mnie to wystarczający powód, żeby w ogóle nie brać pd uwagę oddania na niego głosu. Z pewnością notowań nie poprawiają też różne mętne fakty i znajomości z przeszłości. Generalnie jednak jako kandydat jest taki drewniany, „nie uważający nic” i wręcz toporny.

Aktualna lista wszystkich kandydatów jest tu:

Zarejestrowani kandydaci w wyborach prezydenckich

Był sobie rok…

Żegnamy właśnie odchodzący Rok 2024. Rok temu o tej porze byliśmy pełni nadziei i wiary w to, że rok 2024 będzie dobry i dla nas i dla Polski. Koalicja demokratyczna utworzyła rząd na czele z premierem Donaldem Tuskiem, pierwsze posiedzenia sejmu biły rekordy oglądalności – naprawdę miło było patrzeć, jak PiS już nie mógł działać „bez żadnego trybu”. Pojawiły się zwiastuny odblokowania środków z KPO i mieliśmy nadzieję na rozliczenie poprzedniej władzy i odbudowę demokratycznego państwa.

A jak oceniamy ten rok teraz? Nie było łatwo. Duda na każdym kroku przeszkadza, rozliczenia idą wolniej niż planowaliśmy, sama Koalicja 15 Października nie okazała się tak zwarta i doskonała, jak chcieliśmy. Wpadki również się zdarzały. A rozliczenia? Powszechna ocena jest jedna: za mało, za wolno.
Dodatkowo dziś PKW zatwierdziła sprawozdanie wyborcze PiS-u, mimo, że wszyscy wiedzą jak ta formacja wykorzystywała środki państwowe do kampanii wyborczej…. 

Co poszło nie tak? Cóż, 8 lat PiSowskiej władzy spowodowało całkowite rozwalenie państwa i jego podstawowych struktur. Nawet te instytucje, które teoretycznie już są niezależne, też w znacznym stopniu są zabetonowane przez ludzi PiS-u. Nie jest łatwo i prosto, ale najgorsze co teraz możemy zrobić to poddać się. Tu nawet nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni, żeby domyślić się, co z nami zrobi PiS, gdy w Pałacu Prezydenckim na kolejnych 5 lat zasiądzie nominat Kaczyńskiego. Jedyna szansa, aby finalnie odzyskać i odbudować zrujnowane państwo to prezydent strony demokratycznej, który nie będzie wetował/wysyłał do Trybunału Święczkowskiego wszystkiego jak leci, nawet ustawy o sporcie.
Właśnie teraz musimy się ogarnąć i wziąć do porządnej roboty. Owszem, kandydaci będą prowadzić kampanię, partie będą im pomagać, ale to my musimy pójść do urn i wygrać te wybory.
Zostając w domu – pomagamy stronie przeciwnej….

 

 

Sprawa Romanowskiego

Od kilkunastu dni, w ramach przedświątecznych porządków i przygotowań, zamiast dyskutować o wyższości majonezu Winiary nad Kieleckim, ekscytujemy się Marcinem Romanowskim. Po ośmiu latach rządów PiS to zrozumiałe, że oczekujemy efektów działania prawa i sprawiedliwości na polityków „Prawa i Sprawiedliwości”. Minął rok, wybory strony demokratycznej są coraz bardziej zniecierpliwieni i oczekują szybkich, spektakularnych działań. Problem jednak w tym, że dokonane przez PiS spustoszenia w wymiarze sprawiedliwości są ogromne i dogłębne, a z wetującym prawie wszystko Dudą – nie da się szybko i porządnie. Niestety, siła spokoju jest tu wręcz konieczna. Niech młyny sprawiedliwości mielą wolno, ale konsekwentnie. I nie czytajmy tylko nagłówków medialnych newsów, ale sprawdzajmy informacje.

6 grudnia br. czyli dokładnie 2 tygodnie temu Marcin Romanowski sam wypisał się ze szpitala – po rutynowym zabiegu, umówionym dużo wcześniej. Tego samego dnia wyłączył telefony i zaczął się pakować. Gdy 3 dni później sąd rozpatrywał wydanie zgody na jego areszt, a koledzy z partii rozsyłali zdjęcia zakrwawionej poduszki i wzruszali się losem byłego wiceministra – był już na Węgrzech. Oczywiście rozległo się głośne pytanie – gdzie były służby, dlaczego nie upilnowali itp.itd. A moim zdaniem – odpowiedź tu jest bardzo prosta: a co służby miały zrobić? Inwigilować go jakąś wersją Pegasusa? Śledzić? Zatrzymać? Na jakiej podstawie? Są jednak jakieś zasady i prawo musi obowiązywać, także w przypadku polityków opozycji. Trzymajmy się standardów, bo żadne igrzyska nie są nam teraz potrzebne. Tu nie może chodzić o zemstę w świetle kamer, tylko o konsekwentne karanie za popełnione czyny.

Swoja drogą – ciekawe kto wiedział, jakie plany ma Romanowski? Podejrzewam, że jego adwokat. Wprawdzie przed kamerami pięknie opowiadał o ciężkim stanie zdrowia swojego klienta, ale przypuszczam, że przed sądem jednak mówił coś innego. A politycy PiS? Znając życie – większość dała się wkręcić i powielali po prostu przekaz dnia. Ciekawe, czy wiedział Kaczyński?
Cóż, za chwilę z pewnością czekają nas „choroby” kolejnych polityków tej formacji. Będą mieli gorzej – po ucieczce Romanowskiego, czy ktoś jeszcze uwierzy?

A co z mandatem? Marszałek Hołownia sprawdza czy i jakie pieniądze sejmowe należą się Romanowskiemu. Nie wiem jak to wygląda od strony prawnej, ale logiczne wydaje się, że skoro porzucił kraj i nie wykonuje mandatu poselskiego – to żadne pieniądze mu się nie należą. Ja poszłabym nawet dalej – czy jego mandat nie ulega wygaśnięciu. Na wszelki wypadek sprawdziłam – kolejna na liście jest Beta Strzałka z PiS. Ciekawe, czy już się przygotowuje?
Jeśli jednak nie wygasa – to powoli, powoli mamy szansę na to, żeby strona demokratyczna miała większość potrzebną do odrzucania prezydenckich wet. I to jest dobra wiadomość.

 

 

Rozliczenia

To pamiętne zdjęcie z 15 października 2023r. jest dla mnie symbolem upadku tamtej władzy, która ani z demokracją, ani z prawem, ani z demokracją nie miała nic wspólnego. Po ośmiu latach bezsilności zaczęliśmy odzyskiwać państwo.

Czy czekamy na rozliczenia? Oczywiście, że tak. To bardzo ważne, choć wcale nie chodzi o igrzyska, w których „gorszy sort” będzie się pastwił nad „elitą”. Istotne jest to, że nikt nie może pozostać bezkarny. Jest to też swoiste memento dla wszystkich polityków – wszyscy jesteśmy równi wobec prawa.
Rozliczanie 8 lat dewastowania i okradania państwa trwa już od roku i często wywołuje zniecierpliwienie, że za długo i za mało. Pewnie, chciałoby się szybciej, ale lepiej zrobić to wolniej, za to porządnie. Tu akurat emocje i zbytni pośpiech szybko mogą się zemścić. Zalecana jest siła spokoju.

Od kilku dni możemy śledzić posiedzenia komisji regulaminowej w sprawie odebrania immunitetu kilkorgu posłom PiS. Pełne emocji i wzajemnych oskarżeń. Na dziś jest planowana debata i głosowanie w tej sprawie na sali plenarnej Sejmu. Politykom, którzy zastanawiają się jak powinni zagłosować nad odebraniem immunitetu Kaczyńskiemu i innym – warto przypomnieć, że będą głosować nad tym, czy wobec prawa politycy są nam równi czy nie. Tu nie chodzi o wydanie wyroku, a tylko o postawienie przed sądem. To sąd wyda wyrok. I nie ma tu spraw mniej ważnych. Inne przestępstwa, nawet znacznie poważniejsze nie są ani usprawiedliwieniem ani zmazywaniem winy za przestępstwa „lżejsze”. Takim usprawiedliwieniem nie jest też choroba, sędziwy wiek czy też żałoba.

W tych dzisiejszych głosowaniach nad odebraniem immunitetów możemy zobaczymy, kto z posłów i z jakich ugrupowań opowie się za uznaniem polityków za bezkarnych. Jeżeli wieniec jest nieistotny – to nie bądźmy zdziwieni, gdy za kilka dni, na kolejnej miesięcznicy grupka schorowanych emerytów, od kilkunastu lat w żałobie zniszczy lub ukradnie wieniec złożony przez Kaczyńskiego. Nie na grobie – tylko na placu w centrum Warszawy.  Oni będą mogli być ukarani?
Politycy wcale nie są elitą – ich miejsce jest na końcu kolejki, tak jak każdego z nas.

 

Kandydaci

Formalnie do rozpoczęcia kampanii prezydenckiej mamy jeszcze około miesiąca, ale w praktyce już się rozpoczęła i z biegiem czasu będzie się coraz bardziej rozkręcać. Nie mam wątpliwości  – będzie coraz bardziej brutalna. Mam też wątpliwości, czy po stronie demokratycznej skutecznie uda się nie atakować „swoich”. Tu też może być nieciekawie, niestety.

Kampania prezydencka z pewnością wymaga znacznych nakładów finansowych. W dodatku, niezależnie od wyników – nie ma zwrotu kosztów kampanii wyborczej. W przypadku kandydatów partii politycznych – pieniądze się znajdą. Zarówno Rafał Trzaskowski
jak i Sławomir Mentzen będą mogli liczyć na środki z dotacji dla swoich ugrupowań. Struktury partyjne są w stanie zapewnić też bieżącą pomoc w kampanii i sprawnie zebrać wymagane 100 tys. głosów poparcia. A pozostali? Szymon Hołownia ogłosił się kandydatem niezależnym, choć już tłumaczenie od kogo niezależnym brzmi jakoś dziwnie i pokrętnie. Jest przewodniczącym Polski 2050 i jednocześnie odcina się od własnej partii? Nie rozumiem tego. Tym bardziej, że z dotacji dla partii pewnie będzie chciał korzystać?
W tym kontekście jeszcze ciekawiej wygląda kandydatura bezpartyjnego, niezależnego kandydata Karola Nowackiego. Kto zapłaci za jego kampanię? Ma poparcie PiS, ale czy na pewno dostanie pieniądze tylko na ładne oczy, z dobroci serca Kaczyńskiego? Trudno uwierzyć, prawda? A może będzie musiał podpisać jakiś mniej lub bardziej formalny weksel? Czy po ewentualnym zostaniu prezydentem (odpukać w niemalowane drewno!) takie zobowiązanie finansowe nie zwiąże go bardziej niż przynależność partyjna?
A jak poradzi tu sobie Marek Jakubiak? Też podobno chce startować? Uda mu się w ogóle zebrać 100 tys.głosów na listach poparcia?
Lewica też jeszcze się zastanawia. Ewentualną gotowość wyraził tylko Adrian Zandberg, ale on jest już raczej osobno, więc chyba nie liczy na poparcie całej lewicy?

Oficjalne rozpoczęcie kampanii prezydenckiej zostanie ogłoszone
8 stycznia. Najbliższy miesiąc nie zapowiada się jednak wcale spokojnie, prekampania trwa.
A mi marzy się zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego już w I turze. Wyjdzie taniej.

 

 

 

Rozliczanie władzy

Gdy w październiku ub.r. masowo poszliśmy do urn wyborczych zależało nam na tym, żeby skutecznie odsunąć od władzy PiS (z przybudówkami). Tamtych 8 lat było koszmarem i to pod każdym względem. W dodatku mimo zapowiadanej wcześniej „pracy, pokory i umiaru” byliśmy świadkami nepotyzmu, pazerności i uwłaszczania się na majątku państwa na wręcz niespotykaną skalę. Bezczelnie i w biały dzień, nawet nie próbując zachować pozorów.
Czy teraz pora na rozliczenia? Oczywiście.

Nie zgadzam się ze słowami Hołowni, że od rozliczeń nie będzie nam lepiej. Będzie, w ten sposób mamy szansę odzyskać wiarę w prawo,  sprawiedliwość, przyzwoitość, a przede wszystkim – będzie ostrzeżeniem dla każdej innej władzy. Politycy nie mogą być bezkarni. I mam nadzieję, że się nie zawiedziemy.
Owszem, też chciałabym już teraz zobaczyć efekty tych rozliczeń, ale zdaję sobie sprawę z tego, że lepiej zrobić to wolniej, ale porządnie. Tym bardziej, że zgodnie z doktryną Horały – przestępstwem jest tylko kradzież niezgodna z procedurami. A różnego rodzaju mniejszych i większych procedur i procedurek pouchwalali sobie w wielu miejscach. Lepiej nie dopuszczać do sytuacji, gdy sąd odrzuca wniosek prokuratury o areszt, gdyż nagle okazuje się, że ktoś ma jeszcze jakiś immunitet – jak to było w przypadku Romanowskiego. Woś nie zgłasza się do prokuratury na przesłuchanie? Jeżeli wyznacza się termin tygodnia od wysłania, a awizowany list można odebrać po 14 dniach – cóż… Po co dawać pretekst do zgodnego z prawem unikania przesłuchania? Efekt jest taki jaki jest i niczego to nie przyspieszyło, a wręcz opóźniło. A biorąc pod uwagę, że w mediach jest jeszcze wielu poukrywanych Suwartów, to nie dziwmy się, że zwolennicy strony demokratycznej też czują niezadowolenie. Pamiętajmy też o tym, że prokuratura jest zasypywana wnioskami o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – naprawdę mają co robić.

Mam  tylko nadzieję, że przyczyną odwlekania zatwierdzenie/odrzucenia przez PKW wydatków na kampanię PiS nie jest tchórzostwo, a właśnie dbałość o solidne podkładki pod decyzję.
Choć niestety nie jestem pewna.

Żałosne pożegnanie z władzą

Od wyborów minęło już 6 tygodni. Wiadomo, jaka jest koalicja i kto ma większość w Sejmie (w Senacie zresztą też). Pierwsze posiedzenia Sejmu pokazały też, że czas zmian nadszedł i to nieodwołalnie. Na co więc liczy PiS? Wyborcy zdecydowali, że nie chcemy już rządów tej formacji.
Tak kurczowego trzymania się władzy, stołków, a przede wszystkim strumienia pieniędzy państwowych nie było w Polsce jeszcze nigdy. To jest wręcz niewiarygodne w kraju demokratycznym. Czy naprawdę tak trudno jest pogodzić się z wyborczym wyrokiem? I przestać betonować swoich ludzi w różnych spółkach, instytucjach i agencjach rządowych? Sprzeniewierzając na odchodnym kolejne miliony z naszych wspólnych podatków, tak potrzebne w wielu innych miejscach?

Mimo wszystko są, a przynajmniej powinny być jakieś granice żenady. Choć w kontekście dzisiejszego widowiska w pałacu prezydenckim właściwie nie jestem już tego pewna. Prezydent powołał nowy rząd Morawieckiego, mimo, że nie ma szans na uzyskanie wotum zaufania w  Czy ludzie, którzy zgodzili się wziąć w tym udział naprawdę nie mają ani odrobiny honoru? Naprawdę warto? Dwa tygodnie szybko miną, przelew na konto przyjdzie, ale przecież trzeba będzie z tym żyć.

Czekam na jutrzejsze posiedzenie Sejmu. Ostatnio naprawdę są to bardzo ciekawe debaty. I mimo nieufności, z jaką podchodzę do Hołowni, jestem pełna uznania jak radzi sobie z prowadzeniem obrad. Naprawdę jestem w tym świetny.
Jutro mają być głosowane uchwały w sprawie powołania komisji śledczych. Też mnie to cieszy – żadnych grubych kresek, władzę PiS trzeba dokładnie rozliczyć i osądzić. Tego wymaga elementarne poczucie sprawiedliwości, jednocześnie musi być przestrogą dla wszystkich kolejnych rządów w przyszłości. I mam nadzieję, że będzie to zrobione spokojnie i z rozwagą (zemsta też podobno najlepiej smakuje na zimno), ale zgodnie z prawem i sprawiedliwością.
Gdzieś w sieci widziałam dziś info, że nowy szef Kancelarii Sejmu Jacek Cichocki (pamiętam go z czasów rządu Donalda  Tuska, zawsze mi się podobał) ma świetny pomysł na załatwienie problemu prywatnych ochroniarzy Kaczyńskiego w Sejmie. Żadnych awantur czy siłowych rozwiązań – ich przepustki wygasają z końcem roku i nie zostaną przedłużone na następny rok. I już.
Wytrzymaliśmy 8 lat, poczekamy jeszcze 2 tygodnie i będziemy mieć nasz rząd, z Donaldem Tuskiem. Będzie ciężko, gdyż uporządkowanie tych zgliszcz  po najgorszej władzy będzie kosztowało wiele wysiłku i wyrzeczeń, nie wszystko da się załatwić od razu, ale damy radę.