Kompromis między dobrem i złem?

Wprawdzie termin wyborów parlamentarnych jeszcze nie został ogłoszony, ale kampania wyborcza trwa już w najlepsze. Dziś miałam pecha: trafiłam na fragment wystąpienia Szymona Hołowni i podłamałam się. Do tej pory raczej starałam się raczej przemilczać działania Polski 2050, unikając atakowania ugrupowań stojących po stronie opozycyjnej, ale chyba mi się przelało. Ile można? Wprawdzie słowa PiS – PO jedno zło jeszcze nie padły, ale kontekst wypowiedzi właśnie tak odebrałam.
Trzecia droga? Kompromis między demokracją i autorytaryzmem? Ośmiorniczki kontra afera respiratorowa? Czy naprawdę tak trudno dostrzec, że jesteśmy w krytycznym momencie dziejowym, a nasza demokracja jest zagrożona? Atakowanie Donalda Tuska i całej PO ma się przysłużyć do jej odzyskania? Serio?

O jednej liście już od dawna nikt nie wspomina. Na wspólny marsz w obronie demokracji do Warszawy Hołownia nie dostał specjalnego zaproszenia, więc też się nie wybiera, tylko organizuje własny w Lesznie. OK, nie po drodze mu z resztą opozycji, a przede wszystkim z wszystkimi tymi, którzy wezmą udział w marszu o obronę demokracji, trudno.
Zastanawiam się tylko, czy po wygranych przez opozycję wyborach nagle stanie się wiarygodnym partnerem dla pozostałych ugrupowań? Ja mam wątpliwości. No, chyba że naprawdę liczy na to, że PAD jemu powierzy misję tworzenia rządu i to on będzie rozdawał karty?

Silni, zwarci, gotowi?

Ostatnich kilka miesięcy to czas, gdy strach patrzeć w niebo – czy przypadkiem znowu coś nie przelatuje, a potem będziemy tego szukać? Pojawiło się od razu mnóstwo memów i kawałów, a przecież sytuacja jest bardzo groźna i poważna. Czy jesteśmy bezpieczni?
W listopadzie ub.r. , zaraz po wybuchu rakiety w Przewodowie władza prężyła muskuły, że jesteśmy bezpieczni. Polska odrzuciła ofertę Patriotów z Niemiec, nie włączyliśmy się w europejską budowę bezpiecznej przestrzeni powietrznej. Minister Błaszczak nieustannie zapewniał i opowiadał, jak to jesteśmy bezpieczni z tym rządem. A miesiąc później wleciała do nas rakieta, która spokojnie przeleżała sobie do kwietnia. Znaleziono ją przypadkiem…

Kiedy dowiedział się o tym Błaszczak? Warto zwrócić uwagę, że oskarżając wojsko mówił o tym, że w raporcie za dzień 16-go grudnia nie było o tym wzmianki, a nie, że w ogóle w grudniu o tym nie wiedział. Czy i kiedy powiedział o tym prezydentowi i premierowi? PMM twierdzi, że dowiedział się pod koniec kwietnia. Wprawdzie mijanie się z prawdą to dla niego nic nowego, ale w tym przypadku wcale nie jestem pewna. Wiadomo, że Błaszczak uznaje jednego zwierzchnika – z siedzibą na Nowogrodzkiej.
Niezależnie od tego – moim zdaniem nie może dłużej stać na czele MON-u. Zakładając, że wcześniej miał zaufanie wojskowych, teraz z pewnością utracił je bezpowrotnie. A tuż za naszą granicą toczy się wojna.

Wisienką na torcie może być to, że tydzień temu od strony Białorusi wleciał do nas balon. Odprowadzaliśmy go wzrokiem aż doleciał do Dani. Kolejny, następnego dnia, zginął z pola widzenia w okolicach Rypina. Też dostałam Alert RCB:

ALERT RCB

Uwaga! Trwaja poszukiwania obiektu powietrznego przypominajacego balon. W przypadku jego znalezienia nie podnos, powiadom najblizszy posterunek Policji.

Dokładając do tego dziwne drony, które pojawiły się nad Okęciem nad lotniskiem w Katowicach mam wrażenie, że wbrew rządowej narracji i wszechobecnej propagandzie sukcesu – wcale nie jesteśmy bezpieczni. Na szczęście jesteśmy w NATO i w UE – to jedyne, co nas ratuje.

%d