Świat, w którym żyjemy

Na ścianie jednego z bloków na moim osiedlu był kiedyś napis sprayem: Boże, zatrzymaj świat, ja wysiadam. Było to kilkanaście lat temu, teraz jest tam mural, ale wbił mi się w pamięć. Teraz mam wrażenie, że jest bardzo, bardzo na czasie.
Świat, w którym żyjemy jest niestety coraz bardziej zwariowany i coraz częściej mam wrażenie, że nie nadążam. Być może ma to związek z wiekiem, choć do tej pory całkiem nieźle radziłam sobie ze współczesnością. Nawet, gdy coś mi się nie podoba, to zakładam, że wcale nie musi i już. Mam swoje przyzwyczajenia, po prostu.

Od pewnego czasu świat wokół nas wręcz wariuje. Na pewno momentem zwrotnym była pandemia Covid-19, świat wówczas kompletnie stanął na głowie. Pandemia się skończyła, ale nic nie wróciło „do normy”, a świat rozpędza się coraz bardziej. 
Po napadzie Rosji na Ukrainę, w pierwszej chwili wydawało mi się to jakoś niedorzeczne: w XXI wieku wojna taka, jaką znamy z kart historii? Zawsze sądziłam, że jeżeli już to będzie wielki błysk, grzyb na niebie, a potem już nie zobaczę czy i co zostało.
A jednak okazało się, że konwencjonalna broń nadal ma się całkiem dobrze… 
Współczując Ukraińcom mimo wszystko sama jednak cały czas czułam się w miarę bezpieczna – w końcu jesteśmy w UE, NATO – nam nic nie grozi. Od kilku dni nie jestem już pewna, czy to wystarczy. Doniesienia made in America brzmią dla nas wręcz złowrogo.

Jest dla mnie oczywiste, że Amerykanie mają prawo wybrać sobie takiego prezydenta jakiego chcą. Rozumiem też, że America first jest dla nich ważnym hasłem. Jednak skoro stawiają na izolacjonizm, to trochę dziwne wydają się pomysły Trumpa o przyłączeniu do USA Kanady. A jak się do tego ma chęć na aneksję Grenlandii?  Na pewno Amerykanie za tym właśnie głosowali?  Nie chcą walczyć w Ukrainie, ale w Riwierze w Strefie Gazy już chętnie?
Podobno są plany wycofania wojsk amerykańskich z Europy. Cóż, wygląda na to, ze art.5 Traktatu Północnoatlantyckiego to już chyba przeszłość. Niestety. Sytuacja jest bardzo poważna i możemy mieć tylko nadzieję, że taki kubeł zimnej wody mimo wszystko dobrze nam zrobi i spowoduje, że Europa bardziej się zjednoczy i sama zacznie dbać o własne bezpieczeństwo. Może się nam uda?
A Ameryka zajmie się własnymi problemami i własnymi obudzonymi koszmarami. Masowe deportacje robotników na budowach i polach uprawnych z pewnością dobrze wpłyną na niskie bezrobocie, a wysokie cła (tu z reguły zawsze działa to w dwie strony) spowodują, że sami będą mogli się cieszyć wszystkim tym, co wyprodukują. Zdaje się, że w finansowaniu służby zdrowia też planowane są znaczne ograniczenia, a Elon Musk zapowiada zaprzestanie badań biomedycznych na uczelniach. Za to rosną w siłę liczne ruchy antyszczepionkowe. Mają przetrwać najsilniejsi czy najbogatsi?
Cóż, wybrali sobie, to mają, choć to zjawisko ma jednak dużo szerszy zasięg. W końcu my też wybraliśmy Dudę i to dwukrotnie. Nie brak też u nas antyszczepionkowców, wracają zapomniane już choroby. Płaskoziemców też nie brakuje – podobno wystarczy położyć na ziemi poziomicę, aby przekonać się, że ziemska jest płaska.
Na szczęście mamy Donalda Tuska jako premiera, Radosława Sikorskiego jako szefa MSZ, a już 18-go maja możemy wybrać Rafała Trzaskowskiego jako prezydenta. Mamy powody do optymizmu, choć z uwagi na trudną sytuację międzynarodową – umiarkowanego. Lepiej nie wyobrażać sobie, w jakiej sytuacji bylibyśmy, gdyby teraz rządził PiS.

13 komentarzy do “Świat, w którym żyjemy”

  1. Cyrk się zaczął nie z covidem a z upadkiem Lemann Brothers. Zresztą to wszystko już było. Wielki kryzys gospodarczy, po którym różne skrajne prawice powypełzały spod kamieni, wywołały kryzys demokracji i dość kosztowne konflikty zbrojne. Po prostu historia się powtarza, raz jako tragedia, drugi raz jako farsa.

    1. Może masz racje, jednak na szarego człowieka nad Wisłą i nie tylko mimo wszystko Covid miał większy, bo bardziej bezpośredni wpływ. Skrajna prawica? Tak, w kiepskim wydaniu, oparta głównie na populizmie.
      Niestety, historia zaczyna się powtarzać. I jesteśmy świadkami nowego podziału świata: z jednej strony Putin, a z drugiej sterowany Muskiem Trump. A gdzieś w cieniu i po cichu są Chiny, które też mają swoje interesy globalne. Na początek Tajwan?

      1. Kryzys 2008 miał olbrzymi wpływ. Już mniejsza, że ja wylądowałem na Wyspach, ale to był główny czynnik, który wyniósł PiS do władzy. Zresztą idiotenprawica na całym świecie wtedy zaczęła piąć się w górę.
        Co do Muska – moim zdaniem to Trump gra nim.

  2. Świetny artykuł. W trakcie poszukiwania w internecie pożądanych informacji znalazłam ten artykuł. Wielu autorom wydaje się, że mają rzetelną wiedzę na ten temat, ale zazwyczaj tak nie jest. Stąd też moje pozytywne zaskoczenie. Po prostu świetny artykuł. Koniecznie będę rekomendował to miejsce i często tu zaglądał, żeby zobaczyć nowe posty.

  3. A ja boję się nie tyle ludzi o innych poglądach niż moje, co tych…hmmm…niezrównoważonych, z manią wyższości, przekonanych, że im wolno więcej lub wszystko. Martwi mnie to, że ludzie tak łatwo kupują ten kit. Pewnie w nadziei, że przy okazji coś uszczkną.
    Nikt przyzwoity nie powinien wspierać tępicieli demokracji. Nieprzyzwoity zresztą też. Wszyscy za to zapłacimy.

    1. Niestety, ten „lepszy sort” uważa, że ma do tego prawo i wszystko im się należy. Prawo i zasady ich nie obowiązują, są dla maluczkich.

  4. Tak naprawdę nie świat wariuje, tylko ludzie. Nie zaczęło się to teraz, bo od kiedy pamiętam, pełno było przeróżnego rodzaju szurów, przemocowców, zboczeńców, do których żadne racjonalne argumenty nie docierały, a jak już ktoś się uparł, by mimo tego próbować im coś wytłumaczyć, musiał być także pewny swojej siły, bo przez cały czas dyskusji istniała groźba eskalacji. Najlepszym zaś sposobem na zatrzymanie ich wpływu, jest odcięcie się od nich, przynajmniej na jakiś czas, choć oczywiście w wielu przypadkach właściwa by była rekomendacja odcięcia dożywotniego. A polityka? Wojny? Tak naprawdę nie mamy na nie tak wielkiego wpływu, jak nam się wydaje. Dobrze jest wiedzieć co się dzieje, w miarę możliwości przygotować na zagrożenia, ale cały czas i tak najbardziej musimy być gotowi do relacji społecznych z rodziną i sąsiadami. Irlandczycy na przykład mają piękny zwyczaj nie rozmawiania o religii i polityce podczas spotkań towarzyskich, także w pracy. Łamiący tą zasadę są traktowani jak trolle w sieci – nie karmi się ich dyskusją.
    Co najmniej od roku 1990 regularnie przebywałem wśród ludzi o bardzo zróżnicowanym poziomie wiedzy i inteligencji. Czasem byli to ludzie uzależnieni, czasem przestępcy, często z zaburzeniami i chorobami psychicznymi. Oni istnieli zawsze i będą istnieć. Problem tkwi jedynie w tym, że dzisiaj poczuli krew, dzięki internetowi mają poczucie wspólnoty i udało im się w wielu demokracjach usadzić we władzach świrów o ciągotach despotycznych. Nie wiem co przegapiono, ale to przecież nie pierwszy raz, gdy władzę otrzymuje ktoś, kto powinien siedzieć w więzieniu. Gdyby Hitlera i jego kolegów z SA posadzono za organizację bojówek, nie byłoby problemu. Trump też ma wyrok sądowy. U nas też jest ładnych paru ułaskawionych bandytów i bandytów z przedawnionymi sprawami. Nic nowego, wszystko było, nie wiem czy ludzkość jest na to gotowa, czy bezpieczniki demokracji zadziałają, czy zadziałają sojusze, ale ja na to wpływu nie mam. Robię swoje, ale o tym mogą się przekonać co najwyżej moi znajomi.

    1. Ludzie zawsze wariowali, to chyba ja ostatnio przestałam już to ogarniać. Też staram się robić swoje bez względu na wszystko – to taki mój element stabilizacji. Trump przywrócił plastikowe słomki? A ja nadal segreguję śmieci i uczę wnuczkę co i do jakiego pojemnika wrzucamy. Choć gdy kilka dni temu wyrzucając śmieci zobaczyłam przeładowany kontener na makulaturę – było tam wszystko: szmaty, plastik, potłuczony fajans – trochę się podłamałam. Pojemnik na śmieci zmieszane stoi bliżej – ktoś zadał sobie trud, aby wrzucić to wszystko do niebieskiego. Klucz mają tylko mieszkańcy – żadnej patologii. A jednak. I wiesz, czuję bezsilność wobec takiego czegoś.
      A dodatkowo jeszcze ostatnio mam problem z pewną niezrównoważoną osobą, to już wręcz stalking. Staram się zachować spokój, ignoruję wszystkie prowokacje i robię swoje – mam swoje życie. Choć na wszelki wypadek dokumentuję niektóre sprawy – tak na wszelki wypadek.

      1. A wiesz, że wałkuję w głowie od jakiegoś czasu temat, który pośrednio poruszyłaś, czyli lans na śmierdziela, który się chwali, że robi syf wokół siebie, że nie zamierza segregować śmieci, że znęca się nad zwierzętami, bo przecież SAM BÓG mu tak powiedział, że tylko kopciuchy i kopalnie węgla i w ogóle, jak pisał Kazimierz Przerwa-Tetmajer:
        My o jedno tylko szlemy
        Modły k’ niebu z naszej chaty:
        By nam buty mogły śmierdzieć,
        Jak śmierdziały przed stu laty…
        źródło: https://poezja.org/wz/Kazimierz_Przerwa-Tetmajer/26716/Patriota

        1. Coś w tym jest. Kiedyś jedna z sąsiadek wręcz miała do mnie pretensje, że używam żelazka. Po co? Ona kupuje ciuchy, których nie trzeba prasować i już. Taki typ człowieka, który w jednym zdaniu potrafi mieć pretensje do pewnego polityka (mąż i ojciec), że ukrywa to, że jest gejem i do Biedronia, że obnosi się ze swym gejostwem. Próby dyskusji są z góry skazane na niepowodzenie.

  5. @kmat
    Świat w którym żyjemy, ukształtowały typy, jak Marks ,Lenin, Hitler,Stalin itp. nie żaden upadek banku. Świat patrzy na upadek Gazy,w oczekiwaniu na odbudowę świątyni Salomona.Ciekawe czy dożyję, zobaczę i przeżyję??

    1. Bełkot jak zwykle. Te typy wypłynęły na powierzchnię właśnie przez upadki banków, przegrane wojny i podobne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *