Powyborcze refleksje i analizy

Od wyborów minęły niespełna 2 tygodnie. Czekając z nadzieją na nowy układ sił w parlamencie, przyglądam się powyborczym statystykom. Niektóre z wniosków są całkiem ciekawe.

Rekordowo wysoka frekwencja, głosowało więcej kobiet niż mężczyzn. Nie jestem pewna, czy to efekt głośnej kampanii medialnej “Kobiety na wybory”? W każdym razie nie przełożyło się to na proporcje w podziale na uzyskane mandaty. W sejmie będziemy mieć 135 posłanek i 325 mężczyzn. Dla poszczególnych komitetów wygląda to tak:

kliknij obrazek, aby powiększyć

Cóż, solidarność jajników nie zadziałała. Ja sama też na liście szukałam dobrego kandydata, płeć miała dla mnie drugorzędne znaczenie.

Rekordziści w tych wyborach to:

kliknij obrazek, aby powiększyć

Zgodnie z przewidywaniami – na pierwszym miejscu jest Donald Tusk. Zdobył najwięcej głosów w wyborach. Jarosław Kaczyński jest drugi, z wynikiem trzykrotnie mniejszym.
A ponieważ okręgi wyborcze są różne i bezwzględna liczba głosów może być różna w każdym z nich – w ostatniej kolumnie jest wartość procentowa liczby głosów w danym okręgu. Donald Tusk zdobył prawie co trzeci głos w Warszawie, Jarosław Kaczyński – trochę lepiej niż co czwarty w Kielcach.
Na uznanie z pewnością zasługuje Adam Szłapka z Nowoczesnej – trzecie miejsce w Polsce. Bardzo cieszy też 4. miejsce Barbary Nowackiej.
Za to do Sejmu nie wchodzą m.in.:
Lewica: Marek Dyduch, Maciej Gdula, Jerzy Jaskiernia
PiS: Przemysław Czarnecki, Zbigniew Girzyński, Monika Pawłowska, Tomasz Rzymkowski, Anna Paluch, Tadeusz Cymański, Jadwiga Emilewicz

A tak w ogóle – to w naszym sejmie będą reprezentanci wielu partii
i cała rzesza bezpartyjnych (przynajmniej teoretycznie).

kliknij, aby powiększyć

U mnie w Gdańsku wybory wypadły całkiem dobrze. PiS stracił
1 mandat, Konfederacja nie zdobyła żadnego (poprzednio mieli 1). KO – bez zmian czyli 6, 2 mandaty zdobyła Trzecia Droga – wcześniej PSL nie zdobywał żadnego.
Trochę zdziwiło mnie, że mandat z listy TD otrzymała Magdalena Sroka. To będzie jej trzecia kadencja – wchodziła do Sejmu z lis PiS-u jako członek Porozumienia Gowina. Od grudnia ub.r. do lipca br. była nawet prezeską tej partii. Teraz na liście pojawiła się jako kandydatka nie należąca do partii politycznej.
Cóż, może  już przeszła swój czyściec i powinna dostać nową szansę? Skoro nawet Mejza ma swoich wyborców, którzy wprowadzili go do sejmu?

 

Zmartwienia wyborców nie tylko opozycji

Patrząc na naszą scenę polityczną widać wyraźnie, że wyborcy o ugruntowanych poglądach i sympatiach politycznych nie mają łatwego życia. Widząc niektóre decyzje polityków czasem trudno jest kibicować, tym bardziej, że komunikacja w wyjaśnianiu kontrowersyjnych decyzji często niestety też szwankuje.

Cóż, wyborcy opozycji demokratycznej mają przed sobą wiele dylematów. Niezależnie od tego, która z partii jest nam bliższa sercu, oczywiste jest, że jedynie słuszną tu zasadą powinno być to, że “nie ma wroga w opozycji, przeciwnikiem jest obecna władza”.  Niestety, w praktyce różnie to bywa,  a każda okazja do zaatakowania np. Donalda Tuska czy całej PO jest chętnie wykorzystywana. Nie wie, ma to być sposób na podniesienie słabych notowań mniejszych ugrupowań? Obawiam się jednak, że wywołuje to jedynie zniechęcenie wyborców i coraz mniejszą wiarę w to, że uda się odebrać władzę PiS-owi. Dokładając do tego dziwne rozłamy w uzgodnionych wcześniej głosowaniach (m.in. ubiegłotygodniowa ustawa o SN) , kiepsko to wygląda.
Co możemy zrobić jako wyborcy? Zacisnąć zęby i robić swoje. Jednak ci, którzy się wahają i niekoniecznie chodzą na wybory, mogą się zrazić i pozostać w domu.

Na pociechę mamy tylko to, że wyznawcy PiS-u też nie mają łatwo i nie mogą spać spokojnie. Wszystko się sypie, władza jest zajęta tylko wewnętrznymi sporami, notując wpadkę za wpadką. Niby rządzi PiS i premierem jest Mateusz Morawiecki, ale w praktyce rząd i cała prawica jest szantażowana przez Zbigniewa Ziobro i jego najbliższe otoczenie. Schorowany prezes Kaczyński nie jest w stanie już nic ogarnąć i zapanować nad swoją partią, a tym bardziej – koalicjantami. Każdy robi co chce, dbając tylko o własne interesy i własne pieniądze. Gdyby na koniec kadencji udało się uchwalić jakąś ustawę o całkowitej bezkarności dla działaczy PiS -kto wie, czy sami nie oddaliby władzy. Są słabi, nawet PAD się stawia – wcześniej nie był taki odważny.
Owszem, żelazny elektorat PiS nie dopuszcza do siebie tych myśli, zresztą TVPiS pilnuje, aby trafiały do niego tylko przekazy o dobrej władzy, ale podświadomie jednak widzi, co się dzieje. Pozostaje tylko narracja, że jak wygra PO to na pewno będzie gorzej. Trochę mało.

Polityczne złoto

Tuż za naszą wschodnią granicą od kilkunastu dni trwa wojna…
Wojna, która jakoś zupełnie nie pasuje do XXI wieku. Bombardowane są miasta, lecą rakiety, giną ludzie – to wizja z filmów, książek, opowieści dziadków z  czasów II wojny światowej, a nie naszego współczesnego, pełnego nowoczesnych technologii świata. A jednak…
Jestem pełna podziwu dla broniących swojej ojczyzny Ukraińców. Jednocześnie cieszę się, że jako społeczeństwo zdajemy naprawdę celująco egzamin z pomocy uciekającym przed wojną ludziom. Doświadczenia związane z pushbackami na granicy z Białorusią wcale na to nie wskazywały.

Niestety, cały czas mam dziwne wrażenie, że dla naszej obecnej władzy obecna sytuacja to “polityczne złoto”. Nagle okazało się, że jednak kochamy UE. Premier lansuje się na europejskich salonach, prezydent siedzi przy telefonie ciesząc się, że różni ważni przywódcy do niego ciągle dzwonią, ministrowie lansują się medialnie rozdając konserwy. I strasznie są zdziwieni, że nagle nie ma grubej kreski puszczającej w niepamięć siódmy już rok rządów PiS. No jak to? Nie ma pieniędzy z KPO? Przecież jest wojna? Nawet głosujący przeciwko posłowie Solidarnej Polski są oburzeni. Pegasus? Wysoka inflacja? Coraz wyższe ceny? To nie pora, bo jest wojna? Nawet Covid poszedł w zapomnienie.
A ja mam wątpliwości. Owszem, wojna jest i to nie gdzieś daleko, ale bardzo blisko nas, jednak podatki musimy płacić, prawa przestrzegać. Mimo wojny ostatnio dostałam z GUS informację o konieczności wypełnienia jakiegoś sprawozdania. Czy naszej władzy to nie obowiązuje? Kilka dni temu usłyszałam w orędziu Prezydenta Zełeńskiego, że państwo ukraińskie działa i m.in. zostały zrewaloryzowane emerytury. A nasz rząd? Apeluje, aby Unia przestała myśleć o praworządności i jak najszybciej, bezwarunkowo przekazała pieniądze. W kontekście tak silnie forsowanej wrzutce ustawowej o bezkarności (i to działającej wstecz) – jest to szczególnie bulwersujące.

Fajnie, że np. ostatnio odnaleziony minister Dworczyk (jest jeszcze pełnomocnikiem ds.szczepień?) pomaga przy przenoszeniu konserw, ale niech robi to jako wolontariusz, po godzinach pracy. Jako minister niech się zajmie organizacją pracy rządu – ogromna rzesza uchodźców to naprawdę wielkie wyzwanie, a nie powód do medialnego lansu. Gdzie podział się minister Czarnek? Tak chętnie występował przed kamerami opowiadając o cnotach niewieścich i zagrożeniu lewactwem, a teraz co? Dzieci ukraińskie trafiają do naszych szkół – kto ma  to przygotować? Co np. z tymi, które u siebie chodziły do dziewiątej klasy? Mają trafić do klasy ósmej SP czy do szkoły ponadpodstawowej? Przy takiej rzeszy uchodźców Ukraińcy to już zdecydowanie mniejszość narodowa – na pewno do rozwiązania pozostaje kwestia również nauki języka ojczystego. Kto ma to przygotować?
A minister Niedzielski? Czy zajmuje się przygotowaniem służby zdrowia do zapewnienia opieki Ukraińcom? Co z barierą językową?

To, co się dzieje – to nie jest polityczne złoto. To ciężka praca dla wszystkich.

%d